Bielawy - wczoraj i dziś

I.SKĄD SIĘ WZIĘŁA NAZWA BIELAWY?

Nazwa Bielawy pochodzi od bielenia. Tutaj kiedyś na terenie dzisiejszych Bielaw były rozlewiska. Najgłębszy to był tzw. Stawek. Tam woda nigdy nie wysychała. Centrum tego budynku było uznane jako nieużytek. Było to głównym siedliskiem dzikich kaczek, czajek i żab, które w roku, a zwłaszcza wiosną, rozweselały całe Bielawy. Drugim takim zagłębieniem był tzw. Dołek, który znajdował się w pobliżu gospodarstwa Zimnych. Toteż na polach dzisiejszych Bielaw mieszkańcy Turska przynosili len do moczenia, a miała ten len każda rodzina, a później moczyli i na słońcu bielili płótna, które sami robili. Od tego bielenia pochodzi nazwa wioska- Bielawy.

II.POCHODZENIE BIELAW

Około 1850 roku ziemie uwłaszczono ludziom, tj. mieszkańcom Turska, którzy zamieszkali na Wielgiwsi przy drodze po prawej stronie idąc z Bielaw do Turska, gdzie jeszcze stoi studnia z lewej zaś strony idąc na Pleszówkę ludzie byli osiedleni na Pleszówce. Sprzeczne są wiadomości co do ilości pierwszych gospodarstw. Jedni mówią, że było ich sześć, inni, że dziesięć. Były to gospodarstwa tzw pełne i niepełne. Żadne z nich nie utrzymało się w całości do dnia dzisiejszego. Najlepiej obszarowo utrzymało się gospodarstwo (chociaż i to nie w całości) po Nowakach, obecnie Ciesielskiego Jana. Najbardziej rozrobione zostało gospodarstwo po Jazicach, obecnie mieszkają Pakowscy. Do tego gospodarstwa należało jeszcze gospodarstwo po Szeraniach. Rodzice swoją ziemię dzielili dla dzieci, przeważnie dziedziczyły córki. Nie było inwentarza, brak narzędzi trzeba było karczować krzewy, uprawiać błotniste pole i budować wszystko.

III.Budownictwo

Pierwsze budynki tak mieszkalne jak i inwentarskie budowane były z drzewa i gliny. Drzewa obrzynane były ręczną piłą i siekierą. Budynki nie przetrwały długo. Wiele z nich spaliło się, inne rozebrano, były pokryte słomą.

Następny etap budowy to też domy parterowe, ale już murowane i pokryte dachówką. Wiele takich stoi dzisiaj. Następnie budowano obszerniejsze mieszkania jak po Nowakach. Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych budowano już piętrowe mieszkania z bieżącą wodą i centralnym ogrzewaniem. Także budunki gospodarcze stawiano nowsze.

IV.Administracja

Bielawy administracyjne nie były nigdy samodzielną wioską. Tak ziemia zawsze należała do Turska i do jednego sołectwa. Najstarszym sołtysem (a może i pierwszym), którego starsi pamiętają był Jan Sobczak na Pleszówce (dziadek Sobczaka J.). Był sołtysem podobno 24 lata.

Następnymi sołtysami byli: Korzyniewski, Ignacy Sobczak (gdzie mieszka Bałyniak), Sobczak Ignacy 2-gi (gdzie mieszka Krzyżostanek J.). Ignacy Matuszczak, Stasik E., Walczak Józef na Bielawach, Olenderek Michał ( gdzie mieszka Ciesielski M.), Pieniężny Tadeusz. Ciesielski Jan jest dziewiątym z kolei sołtysem w Tursku. Do II wojny światowej dwór Tursko miał swojego sołtysa. Na Bielawach byli jeszcze pomocnicy sołtysa zwani ławnikami.

Wyższą władzą, której podlegali sołtysi do pierwszej wojny światowej tj. do 1918 roku to urząd wójtowski. Pierwszym wójtem Ciążyński – były dzierżawca Turska. Następnie zaszło dużo zmian tak w podziale administracyjnym jak i w nazwach. Nastały Rady Narodowe.

V.Organizacje na Bielawach

Pierwszą organizacją na Bielawach była WICI. Była to organizacja kulturalno-rozrywkowa. Towarzystwo zorganizowane przez ówczesnego kierownika szkoły p. Pachniewicza Marcina przy współpracy Pakowskiego Maksymiliana w latach 1927-1928. Pakowski był głównym kierownikiem, towarzystwo było dość liczne i czynne, bo młodzieży było sporo, a mało kto był poza domem. Towarzystwo nie miało jednak większych szans bytu, chociażby z powodu braku lokalu. Młodzież z Bielaw należała też do innych towarzystw, ale to Młodzież męska i żeńska, Kółka Różańcowe, a rolnicy należeli do kółka rolniczego, ale to wszystko w Tursku w szkole.

VI.Ochotnicza Straż Pożarna

Organizatorem O.S.P. na Bielawach był Ignacy Piasecki-był ważny, etatowy pracownik gminy. Do zarządu weszli Sołtysiak A., Maruszewski K., Krzyżostaniak Fr., Walczak Ig., Michalczak L. Straż utrzymała się z własnych składek i urządzanych imprez. Jedna z najpiękniejszych zabaw były dożynki w 1949r. za co zdobyto sporo pieniędzy, za które stara no się kupić barak na salę. Stracono przy tym wiele pieniędzy. Drugim takim upadkiem pieniędzy była dewaluacja, kiedy za 100zł wypłacano 3zł.

Ja byłem w OSP przez 12 lat. Działalność była mozolna i nudna w pierwszym momencie (...?)

Drugim takim zobojętnieniem istnienia OSP były czasy stalinowskie, kiedy to najbardziej spracowanych nazywano „kułakami”, a ich zamykano do więzienia, przeważnie do Rawicza. Późniejszymi członkami zarządu byli: Nawrocki M., Nawrocki W., Graczyk Stefan. W tych tak beznadziejnych czasach przyjeżdżali z powiatu na wolne zebrania członkowie powiatowej OSP i tak pocieszali i obiecywali. Te beznadziejne czasy jakoś minęły. Następnym naczelnikiem został Stasik Z. Nowo wybrany naczelnik okazał się bardzo czynny i ofiarny. Za jego staraniem kupiono działkę pod budowę domu strażackiego. Pobudowano dom strażaka, łącznie ze sklepem spółdzielczym. Na materiał na budowę proponowano rozebrać spichrz i wodociąg (wówczas już nie czynny) w Kajewie. Przy pracy mieszkańcy Bielaw byli bardzo ofiarni. Z rozebranego budynku wybrano mało dobrej cegły. Budynek wybudowano głównie z nowej cegły. Głównym inwestorem budowli była Gminna Spółdzielnia „Samopomol” Chłopska w Gołuchowie. Nowo wybudowany dom okazał się bardzo przydatny dla Bielaw i pobliskich ludzi, przede wszystkim sklep spółdzielczy, sala i miejsce na sprzęt strażacki. Straż w dalszym ciągu jest bardzo czynna, co w pierwszym razie należy przyznać Stasikowi, czego dowodem jest: utrzymanie tego budynku, staranie i utrzymanie w porządku sprzętu przeciwpożarowego, umundurowania, udział w pożarach, udział w zawodach tak starszych jak i młodzieżowych, męskich i żeńskich, czego dowodem są uznania i dyplomy. Straż bierze czynny udział w pogrzebach zmarłych druhów. Uwiecznieniem tej działalności jest sztandar, którego uroczystość dzisiaj obchodzimy.

W dniu 10 lipca 1988 roku Straż Pożarna obchodziło wiechaj czterdziestolecia istnienia i poświęcenia sztandaru. Sztandar był wykonany przez siostry zakonne w Ostrowie. Przebieg uroczystości był następujący. W kościele na zamówionej mszy świętej sztandar poświęcił miejscowy proboszcz, ks. Kunkel Jerzy w asyście ośmiu pocztów sztandarowych sąsiednich straży pożarnych: Gołuchowa, Bogusławia, Kuchar, Krzywosądowa, Blizanowa, Kościelnej Wsi, Rokutowa. Następnie uroczyste wręczenia sztandaru przez wojewódzkich przedstawicieli straży pożarnych z Kalisza i gminnych z Gołuchowa. Potem nastąpiła dekoracja strażaka za 10-20-i 40-lecia pracy w straży. Dekoracji dokonali wyżej wymienieni przedstawiciele władz. Instruktorem przebiegu uroczystości był Naczelnik straży Pożarowej w Gołuchowie Ludwik Tomczak. Całość prowadził i kronikę straży na Bielawach wygłosił miejscowy sołtys Stasik Zygmunt.

Następnie odbyło się tradycyjne poczęsne, w którym uczestniczyli miejscowi i obcy zaproszeni goście; w sumie około 160 osób. Gości obsłużyły miejscowe panie i panny z organizacji Ordziniak na czele. W uroczystości wręczenia i poświęcenia Sztandaru przygrywała orkiestra staży pożarowej z Kościelnej Wsi. Na zakończenie uroczystości odbyła się zabawa taneczna, na której grała orkiestra z Ostrowa.

Do pochwalnych czynów Straży pożarnej należy też przyznać ustawienie triumfalnej bramy na powitanie ks. Prymasa. Kiedy to ks. kardynał Prymas Polski Józef Glemp wyjątkowo przejeżdżał z Brzezia do Turska przez Bielawy na uroczystości dwusetnej rocznicy przeniesienia Cudownego Obrazu do nowego kościoła. Przy bramie w imieniu zebranych ks. Prymasa przywitał Z. Stasik. Następnie ks. Prymas był witany na Wielgiwsi przez Zespół Pieśni i Tańca Tursko pod przewodnictwem p. Grabowski.

Ks. Prymas odjeżdżając wyraził swoje zadowolenie z zespołu jak i staży. Mówił m.in. „Takiego przyjęcia jeszcze nie miałem.”

VII. Melioracja

Następną organizacją na Bielawach, która powstała w 1958 r., była to spółka Wodna zorganizowana była przez byłego Sołtysa Pieniężnego. Przewodniczącym Spółki wybrano A. Sołtysiaka, sekretarzem został Maruszewski K., a skarbnikiem-Świtała M. Wyjątkowo mokry rok 1958 tak doświadczył rolników, że wszyscy garneli się do spółki. Działalność Spółki okazała się dość sprawna. W następnym roku przystąpiono do drenowania. Pracy było dużo. Rok 1959 był bardzo suchy. Trzeba było wozić wodę z Giszki i nalewać w rowki. Prace przy drenowaniu trwały od wiosny 1959 roku do żniw 1960r. Koszty melioracji pokryła inwestycja państwowa, którą odpłacano przez 10 lat z trzyletnią karenują z 40 % obniżką.

Koszt 1 ha wyniósł 4 800 zł.

Po wydrenowaniu ziemia stała się wdzięczna: zniknęły wszystkie bruzdy, rowki, wąskie zagony, ustały kłótnie. Ziemia zaczęła lepiej rodzić, a gospodarze stawali się coraz zamożniejsi. W urządzeniach melioracyjnych zdarzały się awarie, tak w drewnianych jak i w rowach, ale to na bieżąco jest likwidowane. Do spółki na Bielawach przyjęto Pleszówkę i Kajew. Spółka pod przewodnictwem Sołtysiaka Antoniego przetrwała do roku 1974. Sołtysiak przewodził przez 12 lat. W 1974 r. pod przewodnictwem Przychodnego Stanisława jednogłośnie usunięto Sołtysiaka ze stanowiska za rzekome ustępstwa.

Przewodniczącym został Pakowski Maksymilian, który nie przetrwał nawet roku. Na zwołanym w Kajewie zebraniu przez Mielcarka Józefa. Pakowski został urzędowo zwolniony ze stanowiska.

I tak spółka wodna na Bielawach straciła na rozgłosie. Na miejsce Pakowskiego wybrano Mielcarka Józefa w Kajewie, który był przewodniczącym do 1979 r., kiedy to na zebraniu organizacyjnym powstała Spółka Gminna. Przedstawicielami Bielaw zostali Janusz Kazimierz i Świtała Marian.

VIII. Koło Gospodyń Wiejskich

W grudniu 1979r. Powstała organizacja pod nazwą „Koło Gospodyń Wiejskich” zorganizowaną przez przedstawicielką gminy p. Nawrocką, na przewodniczącą wybrano p. Ordziniak Barbarę. Wprawdzie było już Koło Gospodyń Wiejskich, przewodniczącą była p. Ciesielska Anna, ale wkrótce ucichła. Koło Gospodyń Wiejskich pracuje dość intensywnie, zajmuje się sprowadzaniem i hodowlą drobiu, kursem gotowania, wypożyczaniem naczyń kuchennych, wycieczkami i innymi kobiecymi sprawami. Ostatnio Koło Gospodyń Wiejskich urządza konkurs na najładniejszy ogródek. Przewodnicząca p. Ordziniak mimo rozbieżności, jaka na Bielawach powstała, stara się wszystkich jednoczyć i dalej nadziei nie traci.

IX. Drogi na Bielawach

Kiedy powstała droga przez Bielawy, to niewiadomo. Wiadomo jednak, że do roku 1903 była to droga polna. Główną drogą, która łączyła Kalisz i Pleszew za czasów zaborczych była droga przez Pleszówkę, na Bogusławiu był punkt celny. Następnym przejściem celnym były Skalmierzyce Kalisz – Ostrów. Od 1903 roku wybudowano kamienną, tzw. „szosę”, aż za Kuchary, do byłej granicy niemiecko-rosyjskiej. W latach 60-tych drogę znacznie poszerzono i zrobiono nową drogę asfaltową.

Wielkim zmartwieniem dla Bielaw była droga do Turska: latem – piach, zimą – błoto i kałuże. W 1967 r. zrobiono nową drogę asfaltową od Bielaw do Turska. Stała się ona ważnym przejazdem dla tutejszej okolicy.

 

„Moim zdaniem zanim powstała wioska Bielawy, to droga z Gołuchowa do Pleszewa w pierwotnym czasie była przez Kajew, Cieśle, Chorzew, że drogi przedtem nie było, to świadczy o tym kręta granica oddzielająca grunty Turska i Kajewa.

Dopiero kiedy powstała wioska Bielawy, powstała inna sytuacja geograficzna. Ówczesne władze (a był to zabór niemiecki) poprawiając stan dróg, zrobili drogę z Brzezia do Gołuchowa przez Bielawy. Drogę zrobili prostą przez grunty Brzezia, Turska, Kajewa i Gołuchowa, nie licząc się wcale z granicami gruntów byłych dworów. Stąd też powstała ta sytuacja, że mieszkańcy Bielaw należą jedni do Turska, inni do Kajewa. Dlatego też zgodnie z pierwotnymi założeniami jedni należą do parafii do Turska i inni do parafii do Gołuchowa. Droga początkowo była polna, przez Bielawy drogę bitą zwaną szosą wybudowano w 1903 r. Kawianie przeważnie polne zwożone przez chłopów kuli robotnicy ręcznie. Następnie z Kuchar do Kalisza budowała już Polska w latach 20-tych. Droga ta za czasów zaborczych nie przedstawiała większego znaczenia, bo do przejazdu do Rosji punkt graniczny – celny był na Bogusławiu i tam też jeszcze stoją domy po strażnikach niemieckich.”

 

X. Elektryfikacja

W 1962 roku załączono prąd elektryczny na Bielawach, co przeobraziło całkowicie życie i egzystencję ludzi. Dawniejszy tryb życia przypomina się, kiedy prądu nie ma.

XI. Życie międzyludzkie na Bielawach

Życie między ludzkie dawniej można podzielić na dobre i niedobre. Dobre, bo byli pracowici, a w wolnych chwilach schodzili się i gawędzili (zimą w domach, a latem wysiadywali na przydrożach. Młodzi urządzali zabawy, a tańczyli zimą w chatach (ale dawniej dywanów nie było) latem w ogródkach, albo na podwórzu. Muzykantów – samouków było wielu. Najstarszym grajkiem, jakiego starzy ludzie wspominali był Szołowiak (podobno był jakimś magikiem, że powiesił skrzypce na ścianie i same grały. Następnymi muzykantami na Bielawach byli: Nawrocki z Gołuchowa, Wawrotcy z Kajewa, Pietrzaki z Pleszewa, Olenerki z Zawady, dalej Nawrocki Tomasz i Ciesielski Jan z Bielaw. Najbardziej pospolitym muzykiem, który się najbardziej zżył z Bielawami był skrzypek Pakowski Maksymilian. Do ujemnych stron Bielawiaków to trzeba zarzucić, że się kłócili, a nawet skarżyli o dzieci i kury, gołębie, o miedzę, o wycugi (wycugami nazywano utrzymanie, jakie spadkobierca musiał świadczyć wobec swych rodziców). Dzisiaj to zastąpiły i uszczęśliwiły emerytury. Do największych kłótni po Bielawach to była sprawa sklepowej już w naszych czasach, w której wystąpili prawie pół na pół Bielaw. Kosztowało to wiele zdrowia, gadaniny i sądów.

XII. Wódka i papierosy

Alkohol używano na weselach, chrzcinach, zabawach, pili to już starsi, były też rodziny pijackie.

Papierosy palili tylko mężczyźni, przeważnie po wojsku. Kobiety palące papierosy zobaczyliśmy dopiero po II wojnie światowej. Starsi mężczyźni zażywali jeszcze (ale to wyjątkowo) tabakę. Wciągali do nosa. Miało to być zdrowe na oczy.

 

XIII. Gusła i widzenia

Ludzie nawet w niezbyt odległych czasach mieli różne widzenia i różne wierzenia. Jedni widywali jeźdźca na koniu, inni chodzącą panią, inni dużego psa itd., a wszystko pola widywano.

Jeżeli się rozchodzi o tzw. gusła to też ludzie umieli, czy wierzyli, np. że ten jak chciał, żebyś nie przejechał, to uderzył w dyszel, a konie dalej nie ruszyły, inni umieli odbierać mleko krowom, inni też sprowadzili choroby itd. Na pocieszenie byli też tacy, co odczyniali, zażegnywali, czy zdejmowali urok. Na ogół wszystko to należy dzisiaj tylko do wspomnień, co pozostało to co można często usłyszeć: ten jest niezręczny, tamten przyroczliwy, temu się lepiej nie pokazuj.

XIV. Kościół – Sanktuarium Maryjne w Tursku

Bielawy zawsze należały do parafii Tursko. Dzieje Kościoła w Tursku szczegółowo opisał na podstawie dokumentów kościelnych opisał Wojcieszak Stefan, zawodu introligator, syn listonosza, ur. 1914 w Tursku. Kiedy pobudowano pierwszy kościół niewiadomo. Wiadomo tylko, że spalił się w 1600 r. i przez prawie 100 lat nie było kościoła w Tursku. W 1701 roku pobudowano drugi kościół drewniany na starym cmentarzu. Są jeszcze ślady fundamentu. Ten kościół podobno też spłonął. W roku 1777 położono kamień węgielny pod dzisiejszy kościół, który stoi już ponad 200 lat. Według wspomnianej książki nie było w Tursku przez 100 lat kościoła i nie było księży. Dopiero po roku 1700, kiedy pobudowano kościół zostali mianowani proboszczowie, albo komandorzy – administratorzy z innych parafii, którzy zarządzali kościołem w Tursku. Według tej książki „od 1700 roku do dnia dzisiejszego proboszcz nasz Kunkiel Jerzy jest 32 zarządcą Turskiego kościoła. Według książki Stefana Wojcieszaka pt. „Tursko” nie ma żadnej wiadomości o proboszczach, zarządcach turską parafią przed spaleniem pierwszego kościoła w około 1600 roku. Około 100 lat potem zarządzali parafią Turska księża z Gołuchowa. Pierwszym zapisanym proboszczem był ks. Wojciech Lidnarski. Jego to staraniem stanął drewniany kościółek naprzeciw dzisiejszej plebani. Także plebania była pobudowana za jego staraniem. Ogółem od 1600-tnego roku do roku 1984 było około 30 proboszczów – komendatorów.

Ważniejszymi proboszczami, którzy zostawili po sobie owoc pracy bili księża:

  • w roku 1701 roku ks. Wojciech Lidnarski – pobudował 2 kościół drewniany na miejscu poprzedniego;

  • w latach 1733–76 ks. Kazimierz Gurzewicz, za którego czasu było to cudowne zdarzenie: przybył Cudowny Obraz do Turska dnia 9 czerwca 1964 r.;

  • w 1777 roku ks. Alojzy Karpiński – za jego staraniem powstał nowy kościół w Tursku, który stoi, jest wspaniałą świątynią odwiedzaną przez wielu pielgrzymów;

  • W latach 1857 – 22.04.1898 ks. Tomasz Busiński – wydał dzieje Turskiego Obrazu i kościoła, pierwszy raz pomalował kościół;

  • ks. Jan Kupczyk – gruntownie odnowił parking wokół kościoła i pobudował nową plebanię.

  • ks. Andrzejewski – zamordowany w Dachach

  • ks. Antoni Dobrzyński – pobudował dom parafialny w pobliżu kościoła, odszedł do Kołaczkowa.

  • ks. Czesław Kurzawski – wymalował poraz drugi kościół, za jego czasu odbyła się koronacja Cudownego Obrazu przez kardynała Stefana Wyszyńskiego, zmarł tuż przed plebanią idąc z kościoła

  • ks. Stanisław Warmuz – ogrodził plac kościelny płotem częściowo metalowym częściowo betonowym, postawił ołtarz odpustowy na cmentarzu przykościelnym.

  • ks. Jerzy Kunkiel

  • obecnym proboszczem jest ks. kan. Paweł Kubiak.

XV. Szkoła

Bielawy tak do kościoła jak i do szkoły zawsze należały do Turska.

Według książki Wojcieszaka: oto z ustnych podań wiadomo, że około 1800 roku jakoż starsza babcia uczyła dzieci czytać, pisać i rachunków. Następnie uczono dzieci na Welgiwsi,ale to już byli mianowani nauczyciele.

Około 1826 roku pobudowano pierwszą szkołę w Tursku drewnianą, która w roku 1856 spaliła się. W latach 1857–1860 pobudowano murowaną w szkołę, zwaną starą szkołą. W roku 1887 pobudowano nową szkołę – piętrową. Do 1926 roku w Tursku były tylko 4 klasy. Do szkoły chodziły dzieci od 7 do 14 roku życia. Za czasów zaborczych tj. do roku 1918 dzieci odwrotnie kwalifikowane: najpierw szły do 4 klasy i kolejna aż do 1. W roku 1926 zaczęły dzieci chodzić do 5 klasy. Aktualnie w Tursku jest 6 klas.

XVI. Jak się ubierali dawniejsi mieszkańcy Bielaw?

Począwszy od niemowląt zazwyczaj utrzymujący się do dziś noworodki owijali w pieluchy. Następnie, kiedy dziecko już ruszało rączkami i kopało nóżkami, ubierano dziecko w koszulki, które matki przeważnie ręcznie szyły, bo maszyn nie było. Kiedy dziecko zaczęło chodzić ubierano tak chłopcy jak i dziewczęta ubierano w dość długie sukienki. Chłopcy w sukienkach chodzili może 3-4 lat, a musiało to być dość długo, bo niektórzy staruszkowie, liczący ponad 70 lat pamiętają jeszcze jak w sukienkach chodzili i ja też pamiętam. Na nogi dziecka, kiedy już zaczęło chodzić, najpierw zakładano papcie. Później od dwóch lat ubierano trzewiki skórzane, kupowane w sklepie. Trzewiki były dość drogie, ale były dostępne do kupna, a że były ręcznie rozrobione, przez to były mocne i dlatego trzewiki często nosiły jedno po drugim. Szewców było wielu, bo głównym zawodem jakiego chłopcy wiejscy uczyli się to szewcy, krawcy, kowale. Były to warsztaty zupełnie prywatne, trzeba było mozolnie pracować za naukę, jak na owe czasy słono płacić. A że żywicielką była pani majstrowa, więc trzeba było też pani posłusznym być. W nauce obowiązywały pewne rygory, jak: chodzenie na zabawy, palenie papierosów, szacunek wobec starszych, swego zawodu itd.

Chłopcy dorastający nosili marynarki podobne jak dziś, a u spodni nogawki mieli

przeważnie poniżej kolan. Dopiero jak wyszli ze szkoły i poczuli się kawalerką nosili spodnie długie , dbali o to, żeby były wyprasowane i miały kanty. Starsi mężczyźni, których ja pamiętam to do kościoła latem chodzili albo w krótkich, albo w długich płaszczach, tzw. „wełoszkach”, zimą w kożuchach z długą wełną niepodszytych (wszystkie kożuchy jakie tylko kto miał przymusowo trzeba było Niemcom oddać na wojnę w 1939 r.).

Latem do szkoły dzieci chodziły boso, a zimą w drewniakach. Również starsza młodzież latem chodziła boso, mężczyźni w butach, a kobiety w klapaczach. Do pracy na wierzch mężczyźni nosili zwane burki (które po wojnie zastąpiły dzisiejsze kafajki). Na głowach mężczyźni nosili grube czapki z nawłazką dzisiaj się już takich czapek nie spotyka, zastąpił je rosyjski krój bardziej wygodny. Dawniej bez nakrycia głowy nikt nie chodził, dopiero w latach 50-60 bez nakrycia głów chodzi wszystka młodzież, a przede wszystkim w niedzielę. Wąsy nosili przeważnie starsi mężczyźni i to wyjątkowo. Pod koniec XX w. młodzież skoro wyjdzie ze szkoły podstawowej zapuszcza wąsy i się żeni. Nie dziwię się tym młodym, ale starsi panowie, którzy się wcale nie golą, wyglądają jak ci co z Syberii powracali zarośnięci i zaniedbani, albo jak pisze fragment szkolnego wierszyka pod tytułem „powrót taty” - długie brody, krewne wąsiska, a w ręku olbrzymia buława.

Kobiety strojem dzieliły się na miejskie i wiejskie. Inaczej mówiąc na panie z miasta i kobiety ze wsi. Panie z miasta i szlacheckie panie ze wsi ubierały się w suknie, płaszcze, kapelusze i futra. Kobiety ze wsi ubierały się w dwuczęściowe, to jest kaboty, spodnie długie do kostek i chustki. Przy pracy nosiły fartuchy do pasa. Chustki świąteczne były dość drogie. Starsze kobiety nosiły czepek na większe uroczystości. Zimą do kościoła i na wóz do miasta kobiety nosiły duże chustki podobne do koców, ale też z frędzelkami. Z początkiem lat 30-tych panny zaczęły ubierać się w suknie, płaszcze, karety, kapelusze, zależnie od mody. Ten typowy wiejski strój znikł zupełnie. Tak, że obecnie nie można odróżnić czy to pani z miasta, czy kobieta ze wsi. Ale jeżeli da się łatwo odróżnić to zależy od obowiązków i wykonywanej pracy. Ten wiejski strój utrzymywały starsze kobiety do śmierci, w tym też je pochowano.

XVII. Wesela, czyli śluby.

Według starszych opowiadań wesela na Bielawach odbywały się przeważnie we wtorki. Ludzie dworscy urządzali wesela przeważnie w niedziela, bo byli zależni od pana. Musieli liczyć się z wolnym czasem dla siebie, gości i koni. Wesela mimo biednych czasów i prymitywnego jedzenia odbywały się dość hucznie. Wypieków takich na stołach jak dzisiaj widzimy dawniej nie znano, ale wódka też była. Są jeszcze wspomnienia, że wesela dawniej były 3 dni, jak jedzenia brakowało, to młodziany nałapali kur, przeważnie w tych domach, gdzie gospodynie były na weselu. Kury oporządzali i bawili się dalej, a muzykanci, chociaż samouki ale bywali zawsze. Do kościoła goście jechali na bryczkach. Były to wozy wyjściowe bez resorów. Dopiero około 1915 roku nastawały nowe bryczki z resorami i bardziej precyzyjne, tzw. walanty. Młodziany jechali też na koniach.

Strój młodej panny: czarne buty z cholewami, kabotek, spódnica dość długa, na głowie szeroka wstążka, kolorowa z tyłu głowy, w kokardę sięgającą do ziemi (w rodzaju dzisiejszych welonów). Po ślubie, około północy zdejmowano z głowy wstążki i zakładano czepek, przy tym kolejno tańczono z młodą panną i śpiewano jej piosenki otrzepinowe. Zwyczaj ten utrzymuje się jeszcze, choć nie wszędzie. Zwyczaj ten utrzymywał się do pierwszej wojny światowej. Wojna to czteroletni czas płaczu i oczekiwania, ale i ogólna nadzieja, bo Polska wolna i mimo ciężkich ran, życie biegnie dalej i powracają stare obyczaje i obrządki, choć już nie wszystkie. Ale niewiele się zmieniło w okresie międzywojennym. Druga wojna to znowu pięcioletnia męczarnia. Dla żywych i porzucanych powraca znowu stary tryb życia i znowu ludzie się żenią.

Panny do ślubu ubierają się w białe suknie, welony na głowie, białe trzewiki. Młodziany w czarne ubranie z głową gołą. Po wojnie trudno było się wystarać o weselny strój, ale jakoś kto potrzebował to musiał wystarać. I znowu do kościoła weselnicy jeździli powózkami. W początkach lat 60-tych weselnicy zaczęli jeździć samochodami.

 

XVIII. Złodziejstwo



Dodaj komentarz






Dodaj

© 2013-2024 PRV.pl
Strona została stworzona kreatorem stron w serwisie PRV.pl